Całą noc myślałam o propozycji ze strony Borussi Dortmund, chciałam tak postanowić, żebym tego potem nie żałowała. Wstałam rano i gdy zeszłam na dół, powiedziałam dziadkom o mojej decyzji.
- Babciu, dziadku usiądźcie. - zaczęłam.
- Zgaduję, że przemyślałaś sprawę co do kontraktu. - odparł dziadek Józef.
- Tak. - odpowiedziałam. - Postanowiłam wyjechać, zgodziłam się, w końcu nie będę tam sama, mieszkają tam moi przyjaciele.
- Wiesz Niki, że zawsze uszanujemy twoją decyzję
- Tak wiem, dlatego was kocham. - powiedziałam. - Pozwólcie, że pójdę się szykować na trening.
- Pewnie leć, bo się spóźnisz. - odparła babcia.
Pobiegłam na górę, ubrałam się
- Siemka Niki! - krzyknął Łukasz.
- Hej! - odparłam. - Macie niedługo trening, prawda?
- Mamy... - zaśmiał się. - Przyjechać po Ciebie?
- No jakbyś mógł Łukaszku!
- To będziemy za chwilę. - odpowiedział Piszczu.
- Spoko, czekam. - zakończyłam rozmowę.
Zeszłam na dół, pożegnałam dziadków, po czym wyszłam na zewnątrz. Długo nie czekałam, a pod moim domem pojawiła się czarna Mazda CX-5, czyli samochód Piszczka. Wsiadłam i przywitałam się ze wszystkimi buziakiem w policzek.
- Anka na treningu? - spytałam.
- Taak. - odpowiedział Robert. - Inaczej byłaby tu z nami.
- Wiadomo. - odparłam.
- Przemyślałaś? - zapytał Kuba.
- Co? - zdziwiłam się.
- No tę propozycję z BVB. - zaśmiał się Łukasz. - Nie mów, że zapomniałaś?
- Pewne kuźwa, że pamiętam. - zachichotałam.
- I co zdecydowałaś? - zapytała Ewka.
- To, że wracam z wami do Dortmundu!!!
- odpowiedziałam radośnie.
- No to zajebiście postanowiłaś. - powiedział Kuba.
Dojechaliśmy na stadion, poszliśmy do szatni się przebrać i ruszyliśmy wszyscy na boisko treningowe.
- Ej Nikola! - powiedział Robert.
- Co? - krzyknęłam.
- Chodź do nas. - odpowiedział Kuba.
- Już biegnę palanty.
- Powiedz nam jedno!? - odezwał się Łukasz. - Jak ty z tymi pasztetami wytrzymujesz?
- Nijak... Może pasztety i plastiki, ale dobrze, że trochę grać potrafią.
- A fajne chociaż? - zapytał Lewy.
Wybuchłam śmiechem...
- Aż tak źle?
- One są pojebane na maksa. Nienawidzę ich z całego serca. - warknęłam.
- Nikola, podejdź na chwilę. - przerwał nam trener Waldemar Fornalik.
- Coś się stało?
- Niee, chciałem Ci tylko pogratulować, dobrze postanowiłaś, z przejściem do Dortmundu. Taka zawodniczka jak ty, to skarb, pozwól, że mianuję Cię kapitanem Reprezentacji.
Spojrzałam się na moich ziomków, przyglądających się całemu zdarzeniu, uśmiechnęłam się do nich, poczym podnieśli kciuki do góry.
- Dziękuję panie trenerze. Miło mi.
- Zasłużyłaś na to, a nie każdy ma przyjemność być głową drużyny.
- Jeszcze raz dziękuję. - powiedziałam.
- Dobrze, wracaj do ćwiczeń.
Podeszłam do dziewczyn z mojej drużyny.
- I co łyso wam? - zapytałam z uśmiechem.
- Nie zasłużyłaś! - powiedziała ze złością Dominika.
- Spierdalaj! - odparłam. - Zazdrość zżera co? - powiedziałam i odeszłam od nich, kierując się do chłopaków.
- Ty to jesteś zajebista, i te twoje powalające teksty. - zaśmiał się Piszczu.
- Heh, no ba! - powiedziałam. - A ty Bobek jak Anki nie ma, to taki nie w sosie. - uśmiechnęłam się.
- Bo Ania to jego taki power, dodający sił. - zażartował Kuba.
- Oj Kubuś. - powiedziałam.
- No ja przynajmniej za nią tęsknie. - odparł Lewy.
- Jak my wszyscy... - poklepałam go po plecach. - Ale spokojnie, chyba dziś wróci?
- Mam nadzieję. - dodał Robert.
- Jak wróci to lecimy na imprezkę! - powiedział Piszczu. - A jak nie to może gril u nas? No nie Ewka?
- Pewnie, jeszcze pytasz? - odpowiedziała wybranka Piszczka.
Wróciłam do domu o piętnastej, wzięłam laptopa na kolana i włączyłam Facebook'a. Przeglądałam tablicę, aż zauważyłam, że Kuba wstawił zdjęcie z naszego ostatniego wypadu na miasto. Podpisał je "Moja paczka jest najlepsza, kiedy powtórka?" Ta fotka jest genialna, ja akurat byłam na baranch u Łukasza, zabawnie to wyglądało... Odłożyłam laptop i poszłam do kuchni się czegoś napić. Siedzieli tam moi dziadkowie, wraz z moją ciotką chrzestną, która była we Włoszech.
- Jej, kochana jak ty wyrosłaś. - powiedziała ciocia Emilka. - Chodź tu do mnie.
- Hej ciociu, jak tam było? - zapytałam.
- Wspanialee. - westchnęła.
- To się cieszę!. - oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia.
- Nikolko zaczekaj. - krzyknęła. - Mam coś dla Ciebie.
Dała mi wielkie pudło,a w niej piękna sukienka idealna na dzisiejszą imprezę, oczywiście jak do niej dojdzie.
- Wow, dziękuję ciociu, jest piękna. - odparłam.
- Okej, okej drobiazg. - powiedziała. - Boże zapomniałabym, trzymaj do tego jeszcze buty.
- Nie musiałaś, ale dziękuję bardzo. - po czym otworzyłam kolejne pudło... Z boskimi wysokimi szpilkami.
Porozmawiałam jeszcze z ciocią, w końcu dawno jej nie widziałam, za jakiś tydzień przecież wyjeżdżam na stałe. Potem poszłam grzecznie do swojego pokoju, ktoś do mnie dzwonił, więc odebrałam.
- Halo? - rzekłam.
- Cześć kochana, tu Anka.
- Hej, hej! Masz nowy numer? - zapytałam,
- Tak, i w ogóle telefon. - odparła. - Okradli mnie, ale na szczęście ten ktoś wziął tylko telefon...
- No to przykro. - powiedziałam.
- Oj tam, miałam w końcu wymówkę, żeby sobie kupić nowy. - zaśmiała się.
- Fakt. - potwierdziłam.
- A co tam u Ciebie? Gadaj.
- Poza treningiem i tym, że ciotka mnie odwiedziła z torbami prezentów to nic.
- Serio nic... - zażartowała Anka.
- Więc idziemy dziś do klubu? Podensić?
- Jasne, z miłą chęcią. - odparła.
- Fajnie, fajnie... I co tam jeszcze ciekawego?
- Wiesz co? Cholernie nudno! - powiedziała. - Sorry, ale muszę kończyć. Do zobaczenia, trzymaj się.
- Papa! - odpowiedziałam.
No i znowu będę się nudzić przed komputerem... jednak już siedemnasta, a z tego co wiem to na bibę idziemy o dwudziestej... Ech, to kupa czasu. - pomyślałam. Zamyśliłam się o Dortmundzie, ale najbardziej o chłopakach z Borussi... Zastanawiałam się czy mnie polubią...Jezu kogo ja oszukuję, przecież podobno jestem zajebista. Śmiałam się z samej siebie, zauważyłam na zegarku, że aż na godzinę odpłynęłam ze świata realistycznego. Cieszyło mnie to, bo było coraz mniej czasu do imprezy. Postanowiłam wziąć długo, relaksującą kąpiel, która zajęła mi trzydzieści minut...To teraz mogłam się już ubierać, coraz mniej czasu, coraz bardziej cieszyła mi się twarz. Ubrałam się w nowe ubrania, przyznam ma gust ciotka.
Już wtedy zauważyłam na zegarku godzinę dziewiętnastą, z tego powodu zeszłam na dół i usiadłam na kanapie w salonie. Usłyszałam głos dziadka.
- Ale mamy śliczną wnusię. - powiedział.
- Dopiero to zauważyłeś? - zapytała babcia.
- Dziękuję, dziękuję, kocham was. - rzekłam mile.
- A gdzie się wybierasz, jeżeli możemy wiedzieć. - zapytała.
- Idę na małą imprezę do klubu z przyjaciółmi.
- Pewnie z tymi piłkarzami? - odparł dziadek.
- No tak, ale i z ich partnerkami, nie zapominajcie o tym. - zaśmiałam się.
- Wiemy, wiemy, ale z naszą pamięcią jest ciężko. - powiedziała Maria.
- Nie przesadzajcie.
Nagle usłyszałam samochód, parkujący przed domem.
- To ja się już zbieram, Pa.
- Dobrej zabawy. - odparł dziadek.
... // I jak? Da się czytać? :D
Super się zapowiada! Oczywiście będę czytać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
Ciekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Jak coś, o nowych informuj w zakładce SPAM.
No i zapraszam do dalszego czytania i komentowania mojego bloga ;)
Pozdrawiam ciepło ;*
O dziękuje za poinformowanie o blogu,to po pierwsze : *
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej da się czytać! Jest super!
Bardzo mi się podoba Twój styl pisania! ;3
Mam prośbę... mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Oczywiście przy okazji jak już będziesz u mnie ! <3
Dziękuje za komentarz u mnie !
Pozdrawiam :)
Super:P Czekam na następny :D zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com mile widziany kom:p
OdpowiedzUsuń