piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 2.

Wyszłam z domu i poraz tysięczny podjeżdża po mnie ta fura Piszczków.
- Siema mordeczki. - zaśmiałam się.
- Yyy, czy tylko ja widzę naszą Nikolę w sukience? - odparł Łukasz. - Ja mam zwidy?
- Łuki!!! - krzyknęła Ewa.
- Oj Łukaszku, nigdy tak się nie ubierałam, bo nie posiadałam, a teraz mam, więc skorzystałam.
- Nie słuchaj tych chłopaków, pięknie wyglądasz. - wtrąciła się Agata.
- No wzajemnie Agatko! - powiedziałam.
- Jedziemy czy nie? - zaśmiała się Ewka. - Kochanie, pewnie nie zauważyłeś, że stoimy w miejscu. - zwróciła się do męża.
- Już, nie denerwuj się, skarbie. - powiedział Piszczu.
Po dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce.
- To teraz wysiadka. - odparł Łukasz. - A ja zaparkuje gdzieś.
Poczekaliśmy na niego, żeby nam się kolega nie zgubił,choć zaraz doszedł do naszego towarzystwa. Wchodziliśmy do klubu, grzebałam w torebce, okazało się, że zapomniałam najważniejszych w tym momencie rzeczy.
- O ja pierdziele. - złapałam się za głowę. - Hajsu nie wzięłam.
- Spokojnie, ja za Ciebie zapłacę. - rzekł Kuba.
- Dzięki czubie, ratujesz mi tyłek. - zaśmiałam się.
- Nie ma sprawy... - dodał Kubuś.

Świetnie się bawiliśmy, zostałam tymczasem sama przy barze, delektując się drinkiem, wszystko generalnie było OK, dopóki nie podeszło do mnie dwóch pijanych mężczyzn z tatuażami i zaczęli się do mnie przystawiać.
- Spierdalać mi stąd żule... - powiedziałam.
- Ostra, lubię takie. - odparł jeden z nich.
- Powiedziałam coś chyba!!!


Nagle podszedł do mnie Robert, za pewne widząc całą sytuację i pocałował mnie w policzek na ich oczach. Od razu się cofnęli i wyszli z klubu.
- Piona Bobik.
- Piona...- zaśmiał się. - Widzisz sieję postrach w klubie, czuję się takim twardzielem.
- Haha, mój wybawiciel. - zażartowałam.
- Co tu się działo..? - zapytała Ania.
- Jakieś żule mnie zaczepiali. - śmiałam się. - Twój narzeczony,a mój bohater ich odstraszył. Haha.
- Widziałam właśnie w jaki sposób. - także się śmiała. - No Nikola, ja to mam strasznego tego chłopaka, co nie?
- Nie jest źle. Ha, ale ich mina, bezcenna po prostu. Dzięki twardzielu.
- Do usług. - zachichotał.
- Widzę, że humor dopisuje! - powiedziała Ewa.
- No jasne.
- Nika ile wypiłaś? - zapytał Łukasz. - Taka wesoła.
- Małooo! - odpowiedziałam.
- Nie wierzę Ci. - wtrącił się Kuba.
- No to uwierz pacanku. - uśmiechnęłam się.
- Zbieramy się? Już druga, szybko zleciało. - westchnął Piszczek.
- Spoko, tam gdzie wy, tam i ja. - zaśmiałam się.

Odwieźli mnie do domu, po czym jak najciszej starałam się wejść do domu i po schodem, tak żeby dziadków nie obudzić. Udało mi się to na szczęście. Jutro mam cały dzień wolny, znaczy już dzisiaj, nie mam treningu ni nic, pewnie prześpię pół dnia.

*

Nowy, nudny poranek nastał, Pff...znaczy już popołudnie nastało. Leżąc jeszcze w łóżku wzięłam laptopa na kolana i jak zwykle odpaliłam Fejsa. Zauważyłam, że Anka jest dostępna, nie pisałam do niej, ale po chwili ona to zrobiła.
- No hej skarbie!;) - napisała.
- Siema beybe.
- Jakieś plany na dziś?;p
- Niestety nie. - odpisałam.
- To znaczy, że idziesz z nami na wielkie zakupy!xd
- Jasne, czemu nie. O której?;d
- Piętnasta pasuje?
- Pewnie, to ja lecę się szykować, bo dopiero wstałam i sobie na łóżku odpoczywam.
- No ładnie śpiochu heh. Przyjadę po Ciebie punktualnie. Do zobaczenia! <3
- Papa!;*

Nareszcie podniosłam się z tego łóżka, po czym poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się


Uczesałam, no i ruszyłam na dół, babcia już nawet zdążyła ugotować obiad, choć się nie dziwię, jest już po czternastej.
- Co tak twardo spałaś? - zapytała babcia.
- Późno trochę wróciłam, ale było spoko.
- No to fajnie. - odparła. - Siadaj, a ja Ci obiadu nałożę, pewnie jesteś głodna.
- Proszę nie tak dużo babciu! - powiedziałam. - Nie chcę przytyć.
- To nie dużo, musisz dużo jeść. - uśmiechnęła się.
- Nie no ja tego nie pokonam. - odparłam.
- Spokojnie dasz radę, jest czas.
- Właśnie mało mam czasu, jadę z dziewczynami na zakupy, bo jak wiesz po jutrze już wyjeżdżam.
- Dobrze. - rzekła. - Więc trzymaj. - wyciągnęła rękę, podając mi dwie stówy.
- Babciu nie trzeba, mam wystarczająco swoich oszczędności.
- Bierz i się mi tu nie mądrzyj!
- Dziękuję...A tak poza tym gdzie dziadek?
- Poszedł na spacer do parku.
- Okej, to ja się już zbieram, papa;)
- Do zobaczenia. - odparła babcia.

Wyszłam na dwór, i ku mojemu zdziwieniu Anka z dziewczynami już były u mnie pod domem. Wsiadłam do auta i się przywitałam.
- Siemka laski moje...- powiedziałam. - Długo czekacie?
- Hej, hej, może z pięć minut. - odpowiedziała Ewa.
- No to Anka było trąbić ile się da, na pewno bym wyszła. - zaśmiałam się.
- Oj tam, oj tam, następnym razem tak zrobię. - uśmiechnęła się.
- Na przyszłość będziemy wiedziały...Dzięki za radę. - oznajmiła Agata.

Dojechałyśmy do warszawskiej galerii, gdy tylko do niej wyszłyśmy, poszłyśmy do naszego ulubionego sklepu H&M'u...
- Ej Nika kupuj dzisiaj sukienki! - zaśmiała się Ania. - Wyglądasz w nich bosko!
- Może się zdecyduję na jakąś. - odpowiedziałam.
- Na pewno, patrz tu jaka... - wskazała Agata.
- Oo mój Boże...zajebista normalnie. - Ja ją chcę! - powiedziałam.
- No to biegiem do przymieżalni i weź jeszcze te dwie. - rzekła Ewa.
Okazało się, że wszystkie trzy kiecki na mnie były po prostu idealne, oczywiście zdaniem dziewczyn. A ja? Ja wolałam rurki, bluzy i trampki, ale postanowiłam to trochę zmienić...Może...może znajdę w końcu moją pierwszą miłość, chciałoby się. - pomyślałam.
- Mam nadzieję, że bierzesz wszystkie? - spytała Agata. - A i Niki jeszcze jakieś szpile do nich by się przydały?
- Pewnie tak, jak pomożecie mi dobrać? - powiedziałam. - A wy to jakąś metamorfozę mnie,  postanowiłyście urządzić?
- No może trochę! - odpowiedziała Anna.
- Ejj! Ale i tak dziś muszę jeszcze kupić nowy T-shirt, spodnie i trampki, bez tego nie wyjdę!!! - śmiałam się.
- Wiadomo, jak to ty! Wygodnie i modnie. - odparła Agata.
- Tak to moje motto! - zażartowałam


Po zakupach poszłyśmy sobie na lody włoskie, pogadałyśmy, pożartowałyśmy itd., dziewczyny powiedziały, że nie mogą się doczekać jutrzejszego meczu, w którym będę grać ja! - jak zawsze.  Więc całą godzinkę spędziłyśmy, tak jakby na małym odpoczynku...

- Dziewczyny wszystkie obkupione? - zapytałam.
- Yes! - nie żałowała żartować Ania. - To jedziemy?
- Yes! - powtórzyła Ewa.
Wybuchnęłyśmy wszystkie śmiechem.


A gdy już byłyśmy w swoich domach, była już osiemnasta, no to nieźle zaszalałyśmy. - pomyślałam.
Zostało mi już nudzenia się przed telewizją, tak też zrobiłam. Calutką resztę wieczoru leżałam na kanapie, oglądając powtórki meczów Borussi Dortmund. Dziadków nie było do dziewiętnastej, z tego co wiem to byli u sąsiadki. Tak, też szybko zleciał mi wieczór, potem już tylko poszłam spać, no i rozmarzyłam się troszeczkę...



//Kolejny, dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem! ;)

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle super!
    zapraszam do mnie
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam twoje blogi! ;) od samego początku.. :>

      Usuń
  2. Super! Jest ciekawie <3
    Rozdział mega!
    Czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń