Zapukałam i usłyszałam "Proszę", dlatego też weszłam.
- Dzień dobry. - powiedziałam.
- O dzień dobry. - odpowiedział Jurgen. - Pani Nikola?
- Tak.
- Świetnie, cieszę się, że zgodziła się pani z nami współpracować.
- Także się cieszę. - odparłam. - To od kiedy zaczynam treningi?
- Proszę, tu ma pani wszystko napisane. - podał mi rozpiskę.
- Nie pani, a Nikola. - zaśmiałam się.
- Dobrze, więc Nikola tu masz klucze i adres do mieszkania, to nie daleko stadionu.
- Dziękuję.
- Zostaniesz na treningu? Zapoznasz chłopaków.
- Tak, tak, będe musiała poczekać na Roberta.
- To wspaniale, zapraszam.
Klopp został jeszcze na chwilę w swoim biurze, a ja poszłam na murawę, za mną usłyszałam jakieś kroki.
- Siema piękna. - powiedział.
Odwróciłam się i zobaczyłam nowo poznanego Götze.
- Nikola?
- Hej. - zaśmiałam się.
- Na ile przyjechałaś, na długo?
- Nawet bardzo, aż na zawsze.
- To zajebiście. - odparł cichutko, że nie zrozumiałam.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic. - rzekł. - Oglądałem wczoraj mecz i widziałem te twoje trzy piękne gole.
- Oo tam zaraz piękne, normalne. - uśmiechnęłam się. - Nie powinieneś teraz trenować?
- Powinienem. - zaśmiał się.
- To chodźmy.
Pociągnęłam go za ręke i prowadziłam, aż na murawę, do tego ujrzałam miny Polaków, bezcenne. Dosiadłam się do dziewczyn.
- A to co było? - zapytała Ania.
- Ale co?
- Z Götze za rączkę? - dodała Ewa.
- Ajj, tam zaraz se myślicie nie wiadomo co, po prostu popędziłam go trochę. - odpowiedziałam.
- Tak, tak. - zażartowała Anka. - Mario to fajny chłopak.
- Do czego zmierzasz? - zapytałam.
- Do niczego. - uśmiechnęła się.
(oczami Mario)
Nie mogłem się skupić na treningu, myślałem o niej, o Nikoli. Na dodatek gdy zobaczyłem te jej wysportowane ciało, między innymi brzuch to aż ciarki po mnie przeszły. Coś mnie do niej ciągnęło... Ale pewnie ma chłopaka, bo przecież jak taka laska może być wolna!? Postanowiłem pogadać z chłopakami z Polski.
- Chłopaki, słuchajcie mnie uważnie... - zacząłem. - Chyba się zakochałem.
- Jeszcze powiesz, że w naszej Nikoli? - zakpił Łukasz.
- No tak. - odpowiedziałem.
- Pierdolisz? - zapytał Kuba.
- Czy wyglądam jakbym kłamał?
- No nie... - powiedział Robert.
- Ona jest twarda, ostra, szalona i strasznie wygadana. Tak szybko jej nie oczarujesz. - odparł Piszczu.
- I niesamowicie piękna. - dodałem.
- Wiadomo. - potwierdził Robert. - Ale i jest naszą przyjaciółką i wiedz, że nie damy jej skrzywdzić.
- Jeszcze raz, czy ja wyglądam na jakiegoś zboczeńca? - zapytałem.
- Nie, nie. - odparł Łukasz.
(oczami Nikoli)
Po treningu wyszłyśmy z dziewczynami z Iduny i czekałyśmy na chłopaków, w miarę szybko wyszli...na szczęście.
- To co jedziemy? - zapytał Robert.
- Tak. - powiedziała Ania.
- Zaprosiłem chłopaków dziś do nas, nie masz nic przeciwko Aniu?
- Przynajmniej nie będzie nudno. - zaśmiała się partnerka Lewego.
Gdy dojechaliśmy do domu, szybko pobiegłam na górę, po moją walizkę i zeszłam na dół, oznajmiając, że się wyprowadzam już.
- To do jutra mordy. - odparłam.
- Chyba do dzisiaj, masz przyjść do nas wieczorem na osiemnastą. - rzekła Ania.
- Dobrze, dobrze, paa.
- Robert Cię odwiezie, no nie?
- Jasne, chodźmy.
***
Moje pierwsze wrażenie, gdy weszłam do domu? - WOW! Normalnie jak jakaś willa, no i plus basen...Nie no dom marzeń. Lewy od razu pojechał do siebie, nie dał się namówić na herbatkę. Była już szesnasta, więc postanowiłam przyrządzić sobie kolacje. Dlatego musiałam pomaszerować do sklepu, dzięki Boże, że był nie daleko. Jak wróciłam przyrządziłam spaghetti, zjadłam, pozmywałam, no i poszłam się przebrać.
(oczami Ani)
Wszyscy goście się zjawili, oprócz naszej Nikoli, było już po osiemnastej...nie odbierała, nie odpisywała..
- Ej Robert, proszę skocz do Nikoli, może jest w domu! - rozkazałam.
- Dobrze, chwila. - odpowiedział.
- Teraz! - krzyknęłam.
- Nie! To ja pojadę, tylko podajcie adres, a wy pilnujcie domu. - wtrącił się Mario.
- Tu masz wszystko dokładnie napisane. - podałam mu świstek z adresem.
- Ok, dzięki.
(oczami Nikoli)
Gdy zobaczyłam, która godzina, byłam już spóźniona, wzięłam telefon do ręki, a tam połączenia nie odebrane od Anki, pewnie się martwi. Wzięłam torebkę i szybko wyszłam z domu, zamykając go. Po chwili ujrzałam pod domem terenowe auto, z którego wysiadł... Götze.
- Chodź, chodź. - zaśmiał się. - Jedziesz ze mną.
- Czemu niby? - odparłam. - Ja się chętnie przejdę.
- Wsiadaj, bo Ania zaraz przez Ciebie zawału dostanie. - oznajmił.
- To aż tak? - spytałam.
- Albo jeszcze gorzej.
- No to gazuu! - krzyknęłam, śmiejąc się.
Jak już byliśmy na miejscu, szybko wybiegłam z samochodu, ale on mnie zatrzymał, Mario.
- Czekaj... Mam pomysł. - powiedział.
- Jaki? Już się boję. - zaśmiałam się.
- Urządzimy takie małe widowisko, które okaże się wielkim żartem, co ty na to?
- Chętnie, ale zależy co?
- Ja Cię wniosę na rękach do domu, a jak Cię już puszczę to pocałujesz mnie w policzek i powiemy, że jesteśmy parą. - odparł.
- Że co?
- No weź, chcę zobaczyć ich miny. - prosił.
- Nie wiem... - myślałam głośno.
- Oj weź nie marudź, będzie fajnie!
- Zresztą... - powiedziałam. - Co mi tam!
Więc zaczęliśmy nasz plan działania... Wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg, wszyscy zaczęli się na nas gapić...A ja do tego jeszcze go pocałowałam(w policzek).
- Co wy robicie? - zapytał Kuba.
- Yy no nic, jesteśmy razem. - powiadomił Götze.
- Kurwa co? Bo nie usłyszałem. - powiedział Łukasz, aż wypluł trochę piwa na Lewego.
- Dzięki stary. - Robert zwrócił się do Piszczka.
- Sorry, ale się zdziwiłem. - rzekł.
Wraz z Mario wybuchnęliśmy śmiechem, a oni wszyscy się przyglądali i nie wiedzieli o co chodzi.
- Szczęścia. - odparła Ewa.
- Ja pierdole, wasze miny nie do opisania! - nadal śmiałam się jak głupia.
- Czyli fejk? - zapytał Kuba. - Wy nie powinniście grać w piłkę, tylko być aktorami światowej sławy.
- Hehe, no dzięki. - zaśmiał się Mario.
- Ech...A już myślałam. - zaczęła Ania. - Szkoda...
- Co ty Anka!? Ja i Mario? Znając się drugi dzień...Musiałabym być jakąś dziwką.
- Nie lubisz mnie? - zasmucił się.
- Lubię, lubię przyjacielu. - zachichotałam.
- Przyjaciółkoo! - krzyknął.
Po kilku godzinach melanżu(hyhy) chłopaki trochę zgłodnieli, i postanowili rozpalić ognisko w ogrodzie, wszyscy na to przystaliśmy, bo fajnie się siedzi wieczorami przy rozpalonym ogniu. Robert szybko znalazł patyki, i wyjął z lodówki kiełbaski, nie powiem smaczne były. Ciągle rozmawialiśmy, żartowaliśmy no i piliśmy, ale to standard. Od tego siedzenia, aż zadrżałam z zimna, no trochę się ochłodziło, przyznam... Nagle ktoś od tyłu założył mi duużą bluzę.
- Nie chcę. - wymamrotałam.
- Weź, widzę, że Ci zimno. - namawiał Mario.
- Wcale nie. - uparłam się.
- Wcale tak!
- Niee!
- Ciii... - zamknął mi usta pocałunkiem.
- Uuuuu... - odparł Piszczek.
- Zamknij się Łukasz! - krzyknęłam, po czym pobiegłam na górę do sypialni "gościnnej"...
Myślałam o tym co się stało... Czy ja coś do niego czuje... Sama nie wiedziałam... A jeśli...Nie! To niemożliwe! Siedziałam tak skulona na łóżku, lecz zaraz ktoś mi przeszkodził, pukając w drzwi.
- Chcę być sama! - burknęłam.
Jednak nie posłuchał mnie, wszedł do pokoju i usiadł obok mnie, to był oczywiście Götze.
- Przepraszam. - szepnął.
- Dlaczego to zrobiłeś!? - zapytałam.
- Szczerze? - powiedział. - Nie mogłem się powstrzymać...
- Jeśli, chcesz mnie tylko zaciągnąć do łóżka, a potem rzucić, to spierdalaj.
- Nie... Nigdy bym czegoś takiego nie pomyślał. - odparł. - Ja taki nie jestem.
- Nie wiem, nie znam Cię najlepiej... - oznajmiłam.
- To pytaj kogo chcesz... Zapomnijmy o tym, co się wydarzyło. - zaproponował, no i wyszedł.
No i co?... Nadal myślałam, przecież dobrze wiedziałam, jaki on jest, tyle mi o nim opowiadali... A ja...ja go potraktowałam jak jakąś świnię... Niestety miałam inne zdanie o nim. Boże. - pomyślałam. - Gdyby mnie nie pocałował, może te moje uczucie by minęło!?... A teraz nie mogę myśleć o czymś innym.
.../ Kolejny... :D I mam pytanie... Chcecie, żeby Nikola była z Mario? Czy macie inne propozycje? ^^
_____________
Dom Nikoli...!
Dom Roberta i Ani.
Dom Mario.
Rozdział mega super!
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby Mario i Nikola byli razem :)
No, ale zobaczymy co postanowisz ;D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
Świetny, czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń