niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 9.

(...) Postanowiłam przyrządzić sobie obiad, najlepiej taki jak w Polsce! Wstawiłam ziemniaki do garnka i zaczęły się powoli gotować, w międzyczasie dodawałam do nich składniki, na zupę. W trakcie dostałam sms'a od Mario *.*

-Przykro mi, że nie mogę po Ciebie przyjechać;(

-Dam sobie radę! ;)
-Wiem;** o 18 jesteś u Kuby. <3
-Tak, tak ;D
-Ubierz jakąś sexi kieckę, no i szpile. ;* ;D
-Oj Mario. ;)
-No co? Inaczej Cię Kubuś nie wpuści. :D xD
-No dobrze xD
-Do zobaczenia, mała. ;p
-Pa, duży :D

Tak skończyliśmy konwersację i dokończyłam gotowanie... Może nie byłam w tym najlepsza, ale tradycyjne polskie dania umiem przyrządzić. Po konsumpcji posiłku, ubrałam się:

I szybko ruszyłam na trening, o którym zapomniałam (szczegół).
Tam, coś przykuło moją uwagę, nie było Piszczka, Lewandowskiego, Błaszczykowskiego, ani ich partnerek, byli tylko Götze z Reus'em. (mieliśmy dziś wspólny trening)
- Cześć Nikaa! - krzyknął Reus.
- Mała! - odparł Mario.
- Hej! - powiedziałam i pocałowałam ich w policzek na przywitanie. - To co idziemy biegać?
- Mi tam się nie chce. - rzekł.
- Mi też nie. - poparł Marco.
- Niee? Aby na pewno? - zaśmiałam się, poczochrałam obojgu włosy i uciekłam.
- Oo nie, tak się nie bawię. - krzyczał Götze.
- Gonimy ją, co? - szeptali.
- No wiadomo. - zaśmiał się.
Nadal uciekałam, a gdy się obróciłam, zobaczyłam, że biegną za mną. Przyznam kondycję to ja miałam, ale oni dwa razy taką, więc bez problemu mnie dogonili,  nie miałam wyjścia i leżałam na murawie.
- Help me! - krzyczałam na cały stadion.
- Cicho siedź! My tylko się z Tobą zabawimy. - poruszył cwaniacko brwiami Reus.
- Marco! Idioto.
- Żartowałem, Nika wybaczysz mi?
- Nie wiem, raczej... - nie dokończyłam.
- Tak?
- Nie? - wybuchłam śmiechem.
- Panie trenerze, Marco to zboczeniec! - krzyknęłam.
- Reus uspokój się. - odkrzyczał Klopp.
- Hahaha, ja pierdole, aż brzuch mnie boli. - powiedziałam na przemian ze śmiechem.
- Reus, tylko prawdziwy piłkarz, może uratować Nikolę. - odparł z powagą Götze.
- Czyli ja. - Reus.
- No przecież, że ja!
- A nie!
- A tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak...
Wykorzystując ich sprzeczanie się zwiałam im, i schowałam się za Jürgen'em Klopp'em. Skończyli "kłótnię" i szli w moją stronę, jednak to takie cepy i mnie nie zauważyli.
- Trenerze, gdzie Nikola? - zapytał Mario.
- Chyba w szatni, lub w łazience. - odpowiedział.
I poszli mnie szukać.
- Dzięki trenerze.
- Piona. - zaśmiał się i przybiłam z nim piątkę. 

Po cichu poszłam do szatni, bo to już był koniec treningu... Przebrałam się i wyszłam na zewnątrz. Kierowałam się wolnym krokiem do domu.

- Ej, ej gdzie nam uciekasz? - krzyknął Götze.
- Tak się składa, że jak najdalej od was. - zażartowałam.
- Nie uda Ci się to! - powiedział Reus.
- Jak to nie? - zaśmiałam się.
- Mario, wiesz co robić. - odparł Marco, a on twierdząco pokiwał głową.
- Żyję, wśród debili. - rzekłam, gdy zostałam uniesiona w powietrzu przez Götze.
- Tak, czy siak, jedziesz z nami.
- Tym lepiej dla mnie. - zaśmiałam się. - Trochę se odpocznę.

Kiedy już podwieźli mnie pod sam dom, pożegnałam się z nimi tylko chwilowo.

- Nika pamiętaj, sexi kiecka, wyskokie szpile. - przypomniał Mario.
- Jak na złość założę dresy. - powiedziałam sarkastycznie.
- Tylko spróbuj. - brunet pogroził mi palcem.

***


Gdy dochodziła powoli siedemnasta, postanowiłam już iść się ogarnąć jakoś ładnie, szpile i seksowna sukienka, bo Mario mi kazał.

- Zrobię to dla niego. - pomyślałam.
Przez nich sama zapomniałam, że mam dziś urodziny. Tylko dziadkowie i dalski znajomi złożyli mi życzenia, a reszta... Boże, przecież i tak nigdy nie lubiłam obchodzić tego dnia, chyba że osiemnastka, to już się nie liczy, ją odprawiałam. Więc ubrałam się:
Pomalowałam, włosy trochę natapirowałam, tylko troszeczkę. Założyłam też, naszyjnik od "cichego wielbiciela". 
Potem spojrzałam na zegarek, już po siedemnastej, wzięłam torebkę i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

***


Doszłam na miejsce, wolnym spacerem, ale nie byłam spóźniona, więc weszłam cicho do domu.

- Jak Nikola przyjdzie, krzyczymy "Niespodzianka", ale teraz się schowajcie. - mówił Kuba.
- Ale ja tu jestem. - powiedziałam.
- Nie róbcie sobie ze mnie jaj. - odparł.
- Kuba! No to patrz! - zaśmiałam się, wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.
- Nika... - złapał się za głowę. - Jedna wielka klapa!
- Nic się nie stało, bawmy się. - uśmiechnęłam.
- Ale to nie tak miało być. - powiedział zrezygnowany Łukasz.
- Oj chłopcy, nie ważne. - pocieszałam ich.
Lewusek włączył muzykę na full, i tańczyliśmy... Procenty będą, ale chłopaki mówią, że po części artystycznej. Nie wiedziałam o co chodzi, tak samo nie wnikałam, okaże się. Zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Marco i Mario. Rozglądałam się po salonie, ich nie widziałam, ale było coś ciekawego, a mianowicie mini scena, na niej dwa duże głośniki (kolumny) i też mikrofon.

~Mario~


Tymczasem ja ćwiczyłem, do tak zwanej części artystycznej, Marco mi przy ty pomagał.

- Coraz lepiej Ci to wychodzi. - rzekł.
- Mi się wydaje, że to będzie moje największe upokorzenie i pewnie mi się nie uda tego osiągnąć. - wyżalałem się.
- Piłeś coś? - zaśmiał się.
- Nie, dlaczego? - zapytałem.
- Bo już pierdolisz głupoty. - odpowiedział blondyn. - Specjalnie uczyłeś się, i to nie jest przecież po Niemiecku... A po Polsku, nie zapominaj o tym.
- Polski jest strasznie trudny. - przyznałem.
- Ja wiem, ale nie poddawaj się, stary. Naprawdę dobrze Ci to wychodzi.
- Dzięki Reus... Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. - chłopaki przytulili się.
- Nie dziękuj, po prostu najlepsi przyjaciele powinni sobie pomagać.
- Pewnie, bracie. - zaśmiałem się.

~Nikola~


Tańczyliśmy do polskiego disco-polo, przyznaję się, że słucham, ale musi być naprawdę fajne. Wygłupialiśmy się też ciągle, nadal zastanawiałam się gdzie są Ci dwaj moi ulubieni Niemcy, pytałam, ale niby nikt nie wiedział.

W końcu zeszli z góry, Mario od razu podszedł do polskiego trio, i gadał z nimi, Marco to samo. Do mnie podeszła Ewa.
- Co tu się kroi? - zapytałam.
- Nic, takiego, ale jak jesteś taka ciekawa, to przykro mi, musisz chwilę poczekać. - powiedziała.
- Ale ja nie wytrzymam, Ewka! - zaśmiałam się.
- Uwierz mi na słowo, warto zaczekać.
Nagle Kuba wszedł na scenę.
- Uwaga, uwaga teraz cisza! - mówił przez mikrofon, wszyscy się uciszyli, Błaszczykowski zszedł, a Marco wtedy wypchał tam Götzego.
- Proszę wszystkich o uwagę, Nikola, proszę słuchaj uważnie. - brunet wskazał na mnie palcem i zaczął... No śpiewać i to po Polsku.

Najbardziej dzisiaj chce Twoich ust
Dotykać ich bez słów
Pieścić ciało Twe, tak jest
Uwielbiam gdy jesteś przy mnie "e,i,je"


- Nikola! Chodź. - zawołał.

Weszłam na scenę, po czym Mario złapał mnie za rękę i nadal śpiewał.

Umieszczam Ciebie w moim pustym sercu
Zamieszkasz w nim na stałe tak
Zagramy jeszcze jakąś scenę z filmu
Kiedy na plaży słońce gaśnie nam

Więc przytul mnie, obejmij tak
Letni wiatr dotyka nas
Spragniona wiem, jesteś Ty
Więc, wszystko chcesz mi dać


Najbardziej dzisiaj chce "e,e" Twoich ust
Dotykać ich "o,o" bez słów,
Pieścić ciało Twe "e,e" tak jest
Uwielbiam gdy jesteś przy mnie
O bardzo dzisiaj chce "e,e" Twoich ust
Całować Cię "o,o" ou je
Oczy, dłonie Twe "e,e" tak chcę
Całą Cię mieć przy sobie "e,i,je"

Wszystko to czego pragniesz teraz mieć,
Ja w jednej chwili mogę Tobie dać,
Ta noc jest nasza uwierz mi
Jak w starym kinie nie mów już nic

Tylko przytul mnie obejmij tak
Fale niech unoszą nas
Zachłanny weź to co chcesz
A ja wezmę co mi dasz...

Najbardziej dzisiaj chce Twoich ust
Dotykać ich bez słów
Pieścić ciało Twe tak jest
Uwielbiam gdy jesteś przy mnie "e,i,je"
O bardzo dzisiaj chce "e,e" Twoich ust
Całować Cię "o,o" ou je
Oczy dłonie Twe "e,e" tak chce
Całą Cię mieć przy sobie "e,i,je"...


Wzruszyłam się... Nie wiedziałam, co powiedzieć, zatkało mnie... A po chwili.


- Nikola, Wszystkiego Najlepszego... Ta piosenka była szczerze od serca dla Ciebie. - powiedział.

- Nie wiem co powiedzieć... - uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię, Nika! - krzyknął. - Gdy tylko Cię ujrzałem, wiedziałem, że jesteś moim ideałem. Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ale to się zmieniło, jak spostrzegłem Ciebie! Nie będę dłużej to w sobie trzymać, niech się wszyscy dowiedzą, co do Ciebie czuję... Coś silnego, coś co nie chcę ze mnie wyjść, i niech tak zostanie.
- Mario... - pocałowałam go namiętnie, najlepiej jak tylko mogłam.
A gdy się od siebie oderwaliśmy...
- Mario, ja też Cię kocham, odkąd wtedy przy ognisku mnie pocałowałeś, nie mogłam o tym zapomnieć, moje uczucie wzrosło. - odparłam szczęśliwa. - Najlepszy prezent na urodziny, jaki mogłam dostać... Myślałam, że wszyscy zapomnieli.
- Awwwwwwwww! - rozległ się dźwięk po całym domu, no i wielkie, serdeczne brawa.
- Próbujemy? - zapytał.
- Jeszcze pytasz. - powiedziałam, po czym uniósł mnie do góry i całował.

- No to się udało. - odparł Łukasz.

- Nareszcie. - westchnęła Ania. - Już na początku tej znajomości, widziałam, że do siebie pasują.
- Ty to Anka, przepowiednik. - zaśmiał się Robert.
- No widzisz, jaką będziesz mieć żonę? - powiedział Kuba. - Tylko najlepiej nic nie mów, bo jak się Stachurska wkurwi, to da Ci popalić.
- A co ty też chcesz? - zapytała.
- Nie, nie trzeba.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, oprócz nas, mnie i Mario, zajmowaliśmy się sobą, chociaż nadal staliśmy na scenie. Naszą czułość przerwał Reus.
- Starczy zakochańce, Nika na środek.!
- Czemu? - zdziwiłam się.
- Bo masz urodziny, DWUDZIESTE. - podkreślił.
- O nie, Kurwa Reus i co jeszcze?
- Tylko to!
- To ja pierwszy. - krzyknął Goetze.
- Mario...
- Oj kochanie, delikatnie. - zaśmiał się.

Dostałam dwadzieścia pasów, po dwa od chętnych osób, czyli : Marco, Robert, Łukasz, Kuba, Ewa, Ania, Agata. No i sześć od Goetzego. 

- Teraz już nie usiądę. - zażartowałam.
- To postoimy. - uśmiechnął się życzliwie Mario.
- Z Tobą, zawsze. - wtopiłam wzrok w jego oczy, a on musnął delikatnie moje usta, ja to oczywiście pogłębiłam.
- Skarbie, skąd masz taki ładny naszyjnik? - zaśmiał się.
- Od cichego wielbiciela! - powiedziałam.
- Jestem zazdrosny, już mi chcę ktoś Cię odebrać.
- Tak, no pewnie, zaraz się pobijecie, miśki moje.
- Gdzie on jest!? - nadal udawał, że nie wie o co chodzi.
- Przede mną! - pocałowałam go.




.../ Kolejny, już się coś dzieje, przynajmniej :)
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ! <3 z góry dziękuję! ;** zostawiam wam do oceny! ;)) 
P.S : Sorki za te "zmiany" czcionki w trakcie, ale większość pisałam na telefonie, a resztę już na komputerze^^

2 komentarze:

  1. Marco i Mario, super kumple, naprawdę ;)
    Chciałabym widzieć Mario śpiewającego po polsku.
    W ogóle, jaki z niego słodziak ;)
    Boski rozdział, krótko mówiąc!
    Czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba twoje opowiadanie ;)
    Mario i śpiew, haha
    pozdrawiam i czekam na next ;*
    zapraszam do mnie, komentarz mile widziany
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń